Dzien 5
Niedziela. Reims, Verdun, Grand Hetange, St Quentin
Po krotkiej nocy nastal piekny poranek. Spakowane z Hostelu i opakowaniu na droge. Hostel oferowal nawet sniadanie ale goscie dziwnie sie patrzyli na nas wiec niedzielne sniadanie nie trwalo zbyt dlugo a o celebrowaniu jajeczek scietych na krotko mozemy tylko pomarzyc. Wjezdzamy do miasta. Katedra doslownie wita. Stoi majestatycznie na rynku. Obok palac biskupi. Po lewej pomik Joanny d`Arc. Wierni w jdnej z kaplic uczestnicza we mszy. Zwiedzamy krotko. Mnie dopada bol kiszek i zle sie czuje. Doslownie kilometr za centrum Reims rozciagaja sie wytwornie szampanow. Zona chce zwiedzic piwnice gdzie wyrabiany jest Dom Perignon? Po okrazeniu paru nie trafiamy. Trafiamy za to do Pommery. Tour z przewodnikiem ( ktorego nie rozumie) trwa 30 minut. To wystarczy bo trzeba dalej jechac. Piwnice omszale i smierdzi jak w szopie. Nie robi na cioci wrazenia. Co innego porto. Rzecz gustu. Korytarze nosza nazwy miast i krajow zamawiajacych szampana. Pierwszy korytarz nazywa sie Edimbourgh. Co za zrzadzenie losu?? Po obejrzeniu wychodzimy po schodach na gore. Tam krotka degustacja. Szampan rocznik 98 3-krotna destylacja. Smakuje okropnie. To nie dla cioci. Podniebienie zbyt chlopskie. Wsadajac na bika jakos mi tak dobrze??? UFF kiszki sie uspokoily. Ciocia nabrala ostrosci i usmiech pojawil sie na buzi.
Ciagniemy sie do Twierdzy Hackenberg w Vecking. Ale czy zdazymy? Juz widze na podworkach gospodarstw - bunkry. Schemat ten sam. Merostwo, zandarmeria i otwarta patiseria. Zero ludzi. Przejezdzamy malownicze pola, wsie i miasteczka. Tu sie rozgrywala m.in bitwa narodow. To tu byl koniec Belle Epoque. Tu rozgrywaly sie dzieje Europy i koniec marzen mocarstw. Wyobrazam sobie okopy Swieta Wiosny Modrisa Eckstein`sa. Pola Verdun to niekonczace sie cmentarze, pomniki i miejsca kultu. Czasem jest to kilkanascie krzyzy, czasem szereg mogil ciagnace sie po horyzont. Musicie mi uwierzyc na slowo. Chcialysmy zdazyc gdzie indziej. Obostrzenia co do otwarcia w jeden dzien nie ciocia sobie wymyslila. Mijamy kilkanascie zjazdow na forty i rzecz niesamowita Fort Verdun. Kurde za nami ktos jedzie brak zjazdu. WRRR znow kurde pudlo eh! wkurzona niesamowicie, mowie trudno. Mijamy Verdun, Na zjezdzie widzimy Hettange-Grande to Fort Immerhoff. Jeden z wielu na umocnieniu Thionville. Zajezdzamy, mozna ogladac. Po milym pobycie i zwiedzeniu obieramy trase na Luxembourgh. Dlaczego tam. Blizej i za darmo autostrady. Tam zatrzymujemy sie po pamiatki, by cos miec i na krotkie odpoczynki. Co nas uderza. To wielkie sklepy z tytoniem, papierosami, cygarami i akcesoriami. Raj dla palaczy bo wszystko duty free! Czegos takiego nie widzilam. Wiaderka z fajkami) Dalej na Belgie. Przynajmniej szybko bo w weekend ciezarowki maja odsiadki. Wyjezdzamy Z Belgii z powrotem do Francji. Kierujemy sie do Saint-Quentin. Ta droga byla jedna z najgorszych. Mijamy miasteczka wieczorem male pizzernie. Jak ja bym chciala wejsc do pieca piekarniczego. Wysuszyc sie i ogrzac. Nie chce wiele tylko byc tylko juz w hotelu. Robimy krotkie postoje. Jest 11 w nocy a my dalej brniemy. Deszcz sieka po nas jak groszek o durszlak. Dociagamy sie wreszcie do Saint-Quentin. Zona bezblednie jedzie na instynkt. Trafilysmy bezblednie. Odpakowywyjemy sie z bika, dociagamy pod daszek. Driver zostawia mnie idzie na recepcje zalatwiac formalnosci. Po jakim czasie przychodzi do mnie chlopak- mniemam z recepcji. Na migi i po francusku zaprasza. Chyba wygladam jak wyploch, bo dziwnie sie patrzymy na siebie. Obie wykrzyczalysmy ZUPY! W srodku znajdowal sie automat z pomidorowa (niby) i z herbata. Wszystko smakowalo wybornie! do tego wylalysmy wszystkie resztki likieru gruszkowego. Sil nie ma na sen. Pierwsza w nocy i co ciekawe w tivi puszczane jest porno i widac wszystko. Nikogo to nie rusza. Ja nie mam sil przezucic sie na drugi bok. Mokre rzeczy niby sie susza.
Katedra doslownie wita! Miejsce koronacji Krolow Francji poczawszy od Chlodwiga. Inna nazwa to Katedra Aniolow ze wzg na zdobienia. dwie wieze bez helmow charakterystyczne dla wczesno gotyku. Trojnawowa katedra jest bazylika co znaczy ze dwie nawy boczne sa nizsze od nawy glownej. 3 portale glowne sa tak duze, ze w tympanon w glownym musiala byc wbudowana rozeta. 2 rozety? czujecie w jednym portalu. Sily sa tak swietnie rozlozone, ze mozna budynek pociagnac jeszcze z jakies 20 metrow w gore. Kapitalnie zabezpieczona. Podczas gdy w ambicie kaplicy toczyla sie msza nie bylo jej slychac przy wejsciu. Przyjemne rozczarowanie. Ludzie sie modla i to ma byc taki swiecki kraj? Podobizna Notre Dame w Paryzu ale nic tutejsza nie ustepuje za to miasteczko piekniejsze, przyjazniejsze i spokojniejsze no i co tu kryc tansze niz Paryz.
Tutaj w 1429 roku Joanna d`Arc kazala koronowac Karola VII (uprzednio odsunietego od wladzy) na krola Francji
podczas tej dzikiej rewolucji francuskiej katedra znacznie zniszczona ale ksztalt bryly zachowany
wejscie wienczy statua Matki Boskiej z Dzieckiem w otoczeniu muzykantow aniolow i apostolow
przypory strzelaja w gore jak korki szampana, to temat przewodni odbudowy katedry. Tematyka przejawia sie w witrazach. Poczawszy od procesu zbierania do destylacji trunku.
witraze zaprojektowane prze Marca Chagalla (odbudowa po I w.w)
Moja ulubienica. Niedaleko sie urodzila, wychowala i dokonywala wyzwolenia. Szkoda, ze ktos pozbawil ja miecza??
Do 1996 roku usuwano zniszczenia po I wojnie swiatowej
ulubience Zony, rzygacze lub gargulce
No comments:
Post a Comment