na trasie do chateaou de renault, bijemy sie o zlota patelnie. Wjechalysmy by sie rozgrzac. Mloda francuzeczka oferowal petit caffe. takiego smaku kawy to nigdy nie kosztowalam. moglabym wypic i grand coffe i dwie nawet!
hmm mial byc zjazd na 32 bylysmy na 40, nie wytrzymalysmy trzeba bylo szukac cos posrodku. Znalazl sie hotel hmm i to cudny ale za cene troche wysokiej.
miasteczko spokojne z rynkiem a na rynku parking
ta nazwa i taSstatua Wolnosci przed hotelem w st. german frontier pod Blois?? na marginesie. Pomysly na wykorzystanie miejsca w pokoju maja cudne. Na 4 m kw. miesci sie wszystko. Lazienka, livingroom, kuchnia, czemu tak nie bylo w pokojach w akademiku?
a to toaleta w szampanii) czy oni na bazie wody z toalety to robia)
to wspomniane cenowe pielesze) drogie)
a to pol trasy z Dover do nas. Loughborough. Canal taki znajomy)
w akcie rozpaczy szukamy cos cieplego i cos co nie przepuszcza wody. Instytucja Zony oparcowuje plan. To kuchenne rekawiczki koloru pink.
Luxemburgh raj dla palaczy. Zwlaszcza ze bez taxu. W tych wiaderkach tyton. Z drugiej strony sciana fajek w tubach. tak w tubach. Potem pudelka, pudla, sztangi, cygara, papierosy)) Obsluga nie nadaza ukladac na polkach dlatego towar sprzedawany jest prosto z palet.
jest cieplo i do domu metrow pare, nie wierzymy w to ze dalysmy rade!
Szczeliwy koniec wyprawy. YES, YES,YES, we did this!!!! i kurewsko zadowolone z siebie!
No comments:
Post a Comment